niedziela, 7 kwietnia 2013

Patologicznie


Ludzie mają zwyczaj powtarzać, że myślenie boli. Żeby było śmieszniej, sami masochiści którzy je uskuteczniają zwykli twierdzić, że jest to jedna z największych przyjemności jakie istnieją – parafrazując słowa Bertolta Brechta. Niewątpliwie zboczeńcy.
Można czasem posłuchać usprawiedliwień dla tej dewiacji, o tym jak to pozwala być człowiekowi mądrzejszym, bardziej świadomym czy odpowiedzialnym. Że dzięki myśleniu można jakieś sukcesy podobno w życiu osiągnąć, a w ogóle że ono ma jakąś rzekomą przyszłość. Bo że ma przeszłość, to niestety wiadomo. Łatwo sparować takie argumenty. Hitler też myślał – spójrzcie tylko, co z tego wynikło! A mógł se chłop dać spokój i wszyscy byliby szczęśliwsi. Włącznie z Hitlerem. Malowałby sobie obrazki, wieczorami popijał piwko i tak w kółko, a świat szedłby dalej naprzód swym własnym rytmem. Ale nie! Trza było myśleć, zastanawiać się i wyciągać wnioski. Że błędne? To już inna sprawa. Z błędami jeszcze mały problem, bo można pokazać nielogiczność lub fałszywość. Gorzej, jak ktoś pomyśli i dojdzie do wniosków prawdziwych. Ludzie żyli sobie spokojnie, przekonani że Ziemia jest płaska. Ale diabeł jakiś ich podkusił do zastanawiania się nad tym, wykonceptowali że planeta jednak jest kulą. I co? Rzezie Indian i niewolnictwo. Jak się tak trochę zastanowić (co już jest krokiem w złą stronę!) to dojdzie się do wniosku, że całe zło na tym świecie jest właśnie wynikiem nadmiaru myślenia. Wymyśli ktoś nowy ustrój polityczny, to jak grzyby po deszczu rosną szubienice, wymyśli nową maszynę to giną lasy. I tak za perwersyjne hobby garstki dewiantów płacić musi cały świat. Gdyby w czasach jaskiniowców, gdy jakiś włochaty, odziany w skóry jegomość kombinował z wynalazkiem koła ktoś w porę zdzielił go w mordę, z pewnością nie byłoby dziś tyle problemów co teraz. Polowalibyśmy sobie na mastodonty, zbierali jagódki czy jakoweś korzonki i dożywali bezpiecznego wieku dwudziestu pięciu lat. Na tyle krótko, by nie mieć za dużo szans wymyślić czegoś nowego i zepsuć sielanki.
Jak każda patologia i ta ma swoje przyczyny. Miałem paru takich znajomych – całkiem porządnych, sympatycznych ludzi – facetów wysokich, o budowie ciała zagłodzonego anorektyka. Jeszcze w czasach szkolnych mamy przynosiły im do pokoju śniadanko, ale nie byli głodni, więc nie jedli. Był obiad, ale dalej nie byli głodni. W porze kolacji zjadali jedną, czerstwą już kanapkę zrobioną rano a reszta szła do śmieci. Po prostu ich organizmy nie alarmowały ich "Hej, stary! Musisz coś zjeść!", nie czuli tego – to nie jedli. Można powiedzieć, że mieli naturalny wysoki próg odporności na brak pożywienia. Ewolucyjnie, bardzo praktyczne, bo pozwala przetrwać w trudnych warunkach.
Dokładnie tak samo jest z myśleniem. Motywacją podstawową jest nuda. Jednym ona nie przeszkadza wcale, żyją sobie z nią za pan brat i nic z nią nie robią. A u innych wywołuje głód zwany ciekawością. I tak, jak człowiek który ma zaburzenia łaknienia i nie czuje sytości – zaczynają karmić swoją chorobliwą ciekawość czym popadnie. Czytają książki, lub – co o wiele gorsze – piszą, pchają się gdzieś na jakieś ośmiotysięczniki czy zakładają firmy. Bo im się nudzi bardziej niż innym. Jakiś chory obszar w mózgu obumarł i nie potrafi powiedzieć "Ej, ej, ej! Masz już dość, weź się zdrzemnij czy coś!". I idą dalej naprzód. Ewolucyjny bezsens. Jak człowiek pierwotny był zbyt ciekawy i zapuścił się za daleko od znanych terenów, to zżerał go tygrys. I był spokój, bo liczba dewiantów w ten sposób szybko malała. Przeżywali za to zdrowi, spokojni, o niskich aspiracjach którzy wiedzieli kiedy usiąść na tyłku i nic nie robić. Niestety, paru zwyrodnialców jakoś unikało pożarcia przez dzikie bestie – bogatsi o nowe doświadczenia wymyślili broń by ubić drapieżniki i mogli iść dalej. Im więcej ich ubili, tym bezpieczniej robiło się dla im podobnych, przez co poziom "myślących" zwiększał się niebezpiecznie i przekraczał masę krytyczną. Nazwaliśmy to postępem. Jak historia się skończyła, wszyscy wiemy. Starczy wyjrzeć przez okno i obejrzeć wiadomości.
A mogliśmy sobie siedzieć w jaskiniach i cieszyć się życiem. Noż cholera jasna....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz